miasto wojny na murach

Mimo, że nie nadaję z tej miejscowości to i tak...



Spieszę z wyjaśnieniem. Ostatnio tajemniczo zakończyłam post z pytaniem, gdzie ja się to wybieram na weekend. Otóż wybierałam się na Śląsk, przez Katowice do Zabrza. Ale pociąg jechał przez Zabrze to szybciej z niego wyskoczyłam i szybciej znalazłam się w miejscu docelowym, a w niedzielę nie było czasu na chodzenie po Katowicach w oczekiwaniu na pociąg. 

Otóż dziś udamy się na wycieczkę do Łodzi. :)
Zdjęcia - jak wszystkie pojawiające się na tym blogu - są wykonania mojego autorstwa lub Pawła lub osób, które bywają ze mną w różnych okolicznościach. Mimo wszystko najczęściej jest tak, ze to ja biorę telefon za zgodą właściciela i działam bo cierpię na brak miejsca w pamięci telefonu (karcie SD też). 

Bez zbędnego pitu pitu, chodźcie ze mną! :) 
Zdjęcia pochodzą z początku roku dlatego wyda Wam się dosyć niesłonecznie i zimno. 

Startujemy z dworca do miejsca spoczynku






Taki ładny dworzec - taki piękny. Dlaczego nie "Łódź Główna"? Historia jest rzekomo taka - w czasach gdy Łódź tętniła życiem - fabrykanci dla rozwoju swoich biznesów, budowali nitki towarowe, które ułatwiały im transport produktów, które tworzyły ich fabryki. Było to dla nich ogromnym ułatwieniem w przemieszczaniu towarów w różne części Polski. Dlatego też w zależności od tego jakim pociągiem się jedzie i jakiej  jest on relacji - dojeżdża on na inny dworzec. 
Łódź Fabryczna to dworzec umiejscowiony w centralnej części Łodzi. Dworzec stanowi integralny element Nowego Centrum Łodzi i jest jednym z najnowocześniejszych, w czasie przebudowy był zaś trzecią pod względem wielkości inwestycją dworcową w Europie. Dworzec do I wojny światowej nazywany był dworcem warszawskim lub wschodnim. Otóż faktem jest, że z tego dworca odchodzi najwięcej połączeń nie tylko w stronę Warszawy ale też większości kierunków Polski. 
Obok dworca mieści się kilka stacji Roweru Miejskiego, pętla autobusowa oraz w niedalekiej odległości można wsiąść do tramwaju. Jest tutaj też dworzec dla autobusów - choćby Flixbus podrzuca swoich podróżnych własnie na dworzec Łódź Fabryczna. 
Ja tylko czekam, aż ten dworzec zostanie nazwany głównym, bo na to zasługuje. Mogliby trochę podkręcić gastronomię, bo akurat z tym jest słabo. Co najciekawsze. Jest to jeden z najcichszych dworców, które miałam okazje dotychczas zwiedzić. Warto tam podjechać przy okazji pobytu w Łodzi nie tylko z powodu podróży, ale żeby po prostu zobaczyć ten budynek. :)


Adres:
Plac Bronisława Sałacińskiego 1, Łódź






Łódź to bajeczne miasto do podróżowania komunikacją miejską, szczególnie w weekend. 
Weekendowy bilet o ważności rozpoczynającej się w piątek o 18:00, a kończącej się o 3:00 w poniedziałek jest tanioszką kompletną - 5 zł za jeżdżenie po tym ogromnym mieście przez całyyyy weeeeekend. Złapałam się za głowę jak to zobaczyłam bo ten pieniążek do poznańskiego biletu dobowego za 6,80 (na uldze studenckiej) to jak balsam dla spierzchniętych dłoni studenta pracującego w pocie czoła w gastronomii (wiem co to znaczy - #pracujęwgastro #rękamitręser) 


To takie trochę Rondo Kaponiera w Poznaniu. Stajnia to miejsce spotkań wielu tramwajów, gdzie motorniczy ochoczo kiwają do siebie głowami i rękami. Jest mi niezmiernie przykro, że nigdy się tam nie znalazłam akurat w momencie by uchwycić kolorowe promienie słońca przebijające się przez kolorowe szkło tworzące majestatyczny sufit. Czy już teraz wiemy, skąd wzięła się nazwa tego centrum spotkań tramwajków?

W razie czego zaznaczam, że Łódź tak samo jak Wrocław moim zdaniem zgapiła od Warszawy i ma komunikację koloru musztardy z ketchupem. Są tacy, którzy mówią, że hurr durr tak nie jest, ale ja wiem, że tak jest. OK?

Adres:
Aleja Adama Mickiewicza 15, Łódź




Myślę, że bezcelowe byłoby wrzucanie adresu do Domu Studenckiego nr VIII przy Politechnice Łódzkiej. Widok z 10. piętra. 

Widziałam stąd wschody i zachody trochę też. Nie byłam w innych akademikach, nie byłam w innych wysokich punktach w Łodzi ale wiem, że ten widoczek będę pamiętać zawsze, zawsze, na zawsze. Bo to był taki ładny widoczek o każdej porze dnia i nocy. 
W sumie to był pierwszy akademik w życiu jaki zwiedziłam. Mimo poczucia, ze trzeba dzielić się swoją przestrzenią z ludźmi wieloma, było tam bardzo przytulnie. Czuło się ten klima studiowania mimo, że na polibudzie, a tym bardziej łódzkiej raczej nigdy nie będę studiować. Fajnie było.


 O Pietrynie - ulica Piotrkowska - pogadamy przy okazji postu o corocznym festiwalu światła/świateł/światełeczek. Idąc nią możemy dojść do przepięknego...



 



Super miejscóweczka, pewnie wtedy kiedy świeci słońce. Pech chce, że zawsze jak jestem w Łodzi to są chmury. Nagle zamiast gorącego żaru z nieba - leje się deszcz i nad wodę też ciężko się wybrać. Chociaż na spacery jest spoko ta Łódź. Bo pogoda z moimi przyjazdami nie bardzo współgra.
Cięte kawałki szkła, ułożone są na kształt róży jak się trochę przypatrzeć. Miejsca między ścianami kamienicy nie jest zbyt wiele niemniej ułożenie szkieł, które odbija światło, powoduje, że w pozornie małym, ciasnym podwórku robi się dosyć sporo miejsca i jest całkiem jasno.

Kolejne fajne miejsce do kolejki. Byłeś tam może? Spróbuj zrobić selfie w lustrze. ☺


Adres:
Piotrkowska 3, Łódź



Jedzonko?



Ręka w górę - kto oczekiwał zdjęcia burgera lub jakiegoś wykwintnego śniadanka?
Hemmmm.... W Łodzi, w tych akademikowych warunkach spożyłam kiedyś bardzo zdrowe i pożywne śniadanie. Gdyby trenerzy i fitnessiaki zobaczyły jak zaczęłam dzień, to złapaliby się za głowę. Ale. Czułam, że spanie w akademiku mnie zobowiązuje.

Skręcając w bok od Piotrkowskiej, wchodzi się na taką magiczną ulicę jaką jest ulica 6 sierpnia.
Tam następuje zderzenie dwóch światów - bowiem po jednej stronie mamy kolejkę zakochanych par do Manekina, a po drugiej kolejkę par z dłuższym stażem do Zahira.


Zahirów w Łodzi jest sporo - na Piotrkowskiej, w Sukcesji... Sieć, która miała początek w Łodzi właśnie - powoli wychodzi poza jej granice. Zahir jest w Poznaniu, moim rodzimym Krotoszynie. Co najśmieszniejsze - nie ma go w stolicy - w Warszawie. Ale... Tam maja inne fajne miejsca. 

Dobre jedzonko na szybką szamkę, rollo wygodnie mieści się w łapce i można iść sobie dalej zwiedzać romantycznie łódzkie rewiry.

Adres:
ul. 6 sierpnia, Łódź

O co chodziło w tytule? Powie w końcu czy nie?


No to proszę...








Może to nie zdjęcia murów, ale to zdjęcia zdjęć murów umieszczone na magnesach, które można kupić.
Gdzie jak nie w Łodzi szukać zabawnych przepychanek między dwoma drużynami piłkarskimi?
Zawsze dostaję od Pawła polecenie, że jeśli jadę gdzieś sama i ktoś mnie gdzieś zaczepi, mam się rozejrzeć i krzyczeć z miłością nazwę drużyny, która widnieje na większości budynków w najbliższej okolicy.

Nie wiem czy robi to jedna osoba czy to faktycznie jakaś bitwa między dwoma kibolami ale mi się to podoba. 

Te napisy są zabawne, ale wiadome jest, że mają ugodzić w przeciwników. 



Te napisy, szarość miasta i niedostępność malująca się na większości twarzy mieszkańców Łodzi, których mijam raz po raz tworzą niesamowitą atmosferę kolejnego betonowego ogrodu. 
To wszystko idealnie do siebie pasuje. Te dziury, zniszczone budynki, kolorowe przekrzykiwanki na murach i piękne murale, które wyłaniają się co jakiś czas zza rogu. 

Łódź jest szalenie odmienna od miast, w których przychodzi mi bywać. Dla mnie jest trochę dzika, bardzo tajemnicza i szara. Trochę myślę, że oprócz super parków, to na ulicach jest za mało zieleni. 
Jest ogromna w porównaniu do Poznania, lecz równocześnie bardzo szara. Jeszcze szukam tam miejsca, gdzie mogę powiedzieć, że czuję się w pełni bezpiecznie.

Skąd przeświadczenie o niebezpieczeństwie? 
Otóż, gdyby nie życiowe, szczęśliwe przewroty raczej Łódź nie byłaby nigdy celem moich podróży. Od zawsze słyszałam, ze jest to miasto bardzo brzydkie, zniszczone, opustoszałe, bez ducha. 

Ducha ma - i to olbrzymiego. Jest charakterystyczne. Póki co jest dużo renowacji ale fakt faktem wiele zniszczonych kamienic też trochę kreuje to miasto jako takie jedyne, trochę niepowtarzalne. 
Podobają mi się te wszystkie super inicjatywy, festiwale, rozwijające się miejsca edukacji. W Łodzi znajdziesz wiele firm znanych z międzynarodowych salonów. 
Łódź uczy mnie tego, ze nie ma miast brzydkich - uczy mnie tego, że każde z miast ma swój charakter, konkretny i inny. Łódź dla mnie jest pełna alternatyw. Choć nie widziałabym siebie tam jako mieszkanki - myślę, że nie cierpiałabym gdybym miała tam w przyszłości jeździć na delegacje czy co innego tam robić. 

Bo mam tu dobre wspomnienia. A Pani z Piotrkowskiej wnuczka, która się w styczniu urodziła, mam nadzieję, że jest zdrowa. ☺ 
Więcej coś o Łodzi chcecie wiedzieć?? 


Będę wdzięczna za opinię na temat pigułki wiedzy o Łodzi, o kolejnym betonowym ogrodzie. Mam nadzieję, że wpis się podobał. Chciałabym jeszcze wrzucić Wam post z #TOP10 najciekawszych murali. Zobaczymy. :)
DAJCIE ZNAĆ W KOMENTARZACH, ZE TU JESTEŚCIE!

Dużo dobrego dla Was. 

Pozdrawiam. D. 



Komentarze

  1. Nowe oblicze Łodzi. Po tym co przeczytałem czas chyba w końcu ją odwiedzić 😉😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie byłam w Łodzi, ale słyszałam, że miasto jest piękne :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super ! Czytając aż żal serce ściska, że nigdy nie miałam okazji być w Łodzi. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie byłam w Łodzi dlatego takie posty są dla mnie wielką skarbnicą wiedzy i cennych informacji :)
    Myślę, że zaciekawiłabym się architekturą miasta.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak dawno mnie tam nie było... wspaniały wpis❤️❤️❤️❤️ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście miasto wojny na murach xD Nigdy nie byłam w Łodzi :) Kiedyś na pewno ją zwiedzę. Wydaje mi się ciekawa chociaż do tej pory tak nie było... Zdjęcia piękne i przyciągające :D Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz