trochę in love we wroclove

Czwartek, czwartek...
postu na bloga?

Tak właśnie miało do zabrzmieć. Witam wszystkich bardzo serdecznie. 

<intro>


Jak zabrzmiało w sobotę, wylądowałam tym razem we Wrocławiu na przeuroczy weekend. Dawno nie miałam możliwości poznania miasta, w sumie nie mając w tym żadnego konkretnego celu.
Jak wspominałam - zwiedzałam Wrocław lata temu i trochę podekscytowana jechałam na tę wycieczkę. Gdzieś ten Wrocław spędza mi trochę sen z powiek, bo krąży mi w głowie jako miasto na osiedlenie się z gromadą dzieci, psów i mężem zaraz obok Warszawy. 

Może trochę suchej teorii:

Hem... Nie będę przeklejać wikipedii - każdy dotrze do niej KLIKAJĄC W TEN WIELKI NAPIS!



Początek emocjonalnego uniesienia. 


Pierwsze co muszę wspomnieć to KOLOR KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ. Może wyda Wam się to dziwne - ale jestem totalnie zafiksowana na punkcie jazdy tramwajami, autobusami (ale tylko miastowymi). Totalnie zwracam uwagę na to jakie miasto ma jakie kolory swoich super maszyn do przewożenia ludzi. Przeżyłam taki sam szok jak w Łodzi.
Bo wychodzę z dworca - ładny ten dworzec - pamiętam jeszcze jak go budowali to wtedy wpuszczali ludzi na teren tylko wtedy kiedy za niedługo miał podjeżdżać określony pociąg - i widzę tramwaj. 
To nie był tramwaj jaki sobie wymarzyłam biało niebieściutki. On był niebieski...
Ok narobiłam napięcia. Niemniej patrzę dalej, a tam widzę bus! Bus! Koloru... Musztardy 
z ketchupem.
Trochę się śmieję, że tak jak Łodzi zabrakło im kreatywności i zgapili od Warszawki. Myślę sobie - kurcze no ale dlaczego - przecież komunikacja miejska - to jak działa, jaki jest komfort jazdy jaki ma KOLOR to jedna z cech charakterystycznych każdego miasta. To zupełnie tak jak pojechać do Londynu i jeździć różową taksówką bo akurat taka wyszła z fabryki. No. Nie. 
#niebieskobiałakomunikacja #wrocław #cośtyzrobił

Jeśli chodzi o ceny biletów... Generalnie nie jest najgorzej. 

CO WARTO WIEDZIEĆ? 
Wrocław ma taką super technologię, której ja nie ufam bo jestem trochę zwolennikiem papierka, który potem można zostawić na pamiątkę. Polega ona na tym, że w tramwajach nie ma jako takich biletomatów, które prawie każdy zna. 
Jest coś takiego w rodzaju czytnika, na którym wybiera się bilet jaki się chce zakupić. Jeśli pamiętam jest to bilet na jeden przejazd lub na 30 minutową trasę. Wybierasz, przykładasz kartę i... już!
Nie dostajesz pokwitowania, nie dostajesz potwierdzenia. Po prostu ta mała niepozorna maszynka zabiera Ci pieniążek z konta, Ty jedziesz sobie bezpiecznie, a w razie kontroli dajesz do sprawdzenia swoją kartę bankomatową. 
Ja byłam w szoku, ale jeśli to działa to trzymam kciuki za dalszy rozwój tematu.


Koniec emocjonalnego uniesienia.


TERAZ NASTĄPI ZASYPANIE ZDJĘCIAMI:




Tutaj głaszczę Krasnala. Krasnale wrocławskie to coś co totalnie mi się wpisało w głowie jako znak rozpoznawalny tego miasta. Jak dla mnie to jedna spośród wielu atrakcji Wrocławia. Specjalne mapki, które ułatwiają szukanie tych małych przyjaciół po mieście to świetna inicjatywa na zachęcanie turystów i miejscowych do ruszenia się z kanapy i dotarcia w różne zakątki miasta. Nie patrzymy wtedy w smartfona, tylko rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu kolejnego gościa, pochłaniamy widoki jakie oferuje nam Wrocław. 

Spacery



 Nasz wyjazd zbiegł się z obchodami 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Wszędzie powiewały biało czerwone flagi, co skłoniło mnie do przemyśleń, że przecież nie wiadomo co by było gdyby Polska już na zawsze zniknęła z mapy świata. Czy mogłabym tak poznawać Polskę gdyby nie to, że nasi przodkowie walczyli o te ziemie? Najprawdopodobniej nie, a jeśli już to na pewno nie z taką swobodą jak mogę robić to teraz. 


 Hala Stulecia we Wrocławiu - ogromny budynek - miejsce wielu koncertów i spotkań. 
Nigdy nie zwiedziłam od środka ale w przyszłości na pewno to nastąpi. Z resztą - w sobotę było tak ładnie, że szkoda było nie korzystać z promieni słońca. Nasze zdanie podzielali spacerowicze - rodziny, studenci, osoby ćwiczące choreografie na dnie fontanny. Latem wygląda zjawiskowo. Za płotem widzieliśmy Ogród Japoński - do którego na pewno wrócimy ponieważ teraz, ze względu na porę roku jest już zamknięty. 


No i coś co każdy zna.
Ostrów Tumski - fascynujące budowle, piękne katedry. Urocze mosty.



 Nie przypięliśmy kłódeczki. 


 Tutaj widoczki nocą - nie umiem w zdjęcia w dzień chyba jednak aż tak mocno, a wieczorem to wcale. Będę się uczyć!





Uważam, że jeśli chodzi o Ostrów Tumski to każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Wyspa Słodowa dla pragnących wypić piwo z plenerze bez grozy mandatu. Klimatyczne knajpki. Restauracje i bary... I właśnie płynnym krokiem zmierzamy ku JEDZENIU!

Jedzenie we Wrocławiu. 

Przez półtorej dnia ciężko byłoby zwiedzić każde warte polecenia miejsce. Postawiliśmy tym razem na burgerownie. 

W sobotę padło na obiad w Bobby Burger. 
No powiem szczerze... Nie zdzikłam jakoś wybitnie od smaku i objętości tego burgera. Wzięłam zestaw z frytami i colą, a burgerek to Cheese.

Mocno wysmażone mięso, tego sera był plaster i buła taka jakaś nieprzyjemna w gryzieniu. 
Na zaspokojenie głodu spoko, ale cena za zestaw trochę dosyć okej bo 27 zł, ale są miejsca gdzie można za mniejszy pieniądz, nie w zestawie zjeść sporo więcej. Niemniej smak okej, kilka rzeczy do poprawki, ale jeśli ktoś lubi Bobby Burgery to pewnie im posmakuje bo to sieciówa więc wszędzie będzie to samo. Może kwestia ludzi na kuchni, jak bardzo przykładają się do wykonywanej roboty. Tyle.
Adres: Szewska 11, Wrocław

Po takim intensywnym chodzeniu trochę zmarzliśmy, więc udaliśmy się na kawę. Chciałam odejść od masowych miejsc - takie mam na co dzień. Potrzebowałam czegoś z klimatem i spokojem. 
No dobra. Spokój był średni, bo te piękne stworzenia nieźle nadawały. Ale tego było mi potrzeba. ładnego miejsca z MLEKAMI ROŚLINNYMI! (W Świnoujściu np.: co druga kawiarnia nie miała mleka roślinnego #niemogęwzwykłemleko )





Powyższe zdjęcia pochodzą z kawiarni Parrot Coffee. Trzeba przyznać, że naprawdę jest tam pięknie. Zielony ziomal był nieco krzykliwy tego dnia, więc można było obserwować jak szef kawiarni, co jakiś czas zabiera go na wychowawcze rozmowy na tyły lokalu. Wtedy uruchamiał się kolorowy ziomal i wykrzykiwał jego imię z tęsknoty. Kochane, piękne ptaki ale tak ogólnie to się ich boję. Gadają bardzo uroczo i wzbudzają zaciekawienie przechodniów (Słowika mojego wzbudziło dlatego się tam znaleźliśmy! Dzięki! ), siedzących w kawiarni i samej obsługi. Bardzo świetny pomysł! I ceny naprawdę spoko jak za takie litry kawy. 
Adres: Pl. Bema 2, Wrocław - na przeciwko przystanku tramwajowego


Co zobaczyliśmy w niedzielę?


Nawiązując jeszcze do wątku jedzenia, niedzielę na mieście zaczęliśmy obiadem w PASIBUSIE
We Wrocławiu poznałam Pasibusa na Bielanach jakiś czas temu. Smakowało mi i było spoko. Potrzebowałam poprawy opinii o burgerach po dniu poprzednim więc wzięłam sobie Pestardo - mozzarella, , fryteczki, pesto, wieprzowina, sosy - to się tak cudownie komponowało z lemoniadą, która jest kompletnym sztosem w tym temacie! Zapłacone koło 30 zł i mimo, ze więcej niż w Bobbym to za taką jakość warto dorzucić grosza i mieć na prawdę wybitnego burgera.
Adres: Świdnicka 11, Wrocław



Z polecenia znajomej, u której spaliśmy, postanowiliśmy zobaczyć co to jest z tym Mostkiem Pokutnic.

 Widoki były naprawdę piękne. Wejście za 5 zł, bez windy, drapanie się na ten mostek łączący dwie wieże kościoła Marii Magdaleny. Trochę czułam się tak jakbym pokutowała za tę rozpustę w Pasibusie. Było warto mimo wszystko!


RYNEK




Zawsze uważałam, że na zdjęciach nie da się zawrzeć tego co człowiek czuje widząc takie widoki. Także bardzo gorąco zachęcam do podjechania, zobaczenia i dotknięcia duszy Wrocławiem samodzielnie!




Jest to naprawdę piękne miasto. Kiedyś nie sądziłam, że faktycznie będę to mówić. W zamierzchłych czasach mówiłam, że za bardzo kolorowe, za bardzo pstrokate, jakieś takie nie wiadomo jakie, naciapane. Mam już wiosen kilka i czuję, że wraz z tym jak dorastałam, dorosłam również do pojmowania tego miasta w innych aspektach.

Jest to turbo przyjemne miasto do bytu. Cenowo podobne do Poznania. Wyglądem nieco jak Kraków, dosyć duże jak te większe miasta jak Łódź czy Warszawa. 
Wiadomo - każde miasto jest inne. Każde jest piękne.

Mocno się kiedyś przed tym wzbraniałam, ale teraz naprawdę je za takie uważam. Będę tu wracać. Będę oglądać i zwiedzać. 

W listopadzie się najeżdżę, jutro wsiadam w pociąg do Łodzi. Myślę, że na koniec miesiąca będzie można usiąść i znaleźć na tym blogu co wypadło lepiej, a co gorzej przez przekrój podróży, które jeszcze mam w planach - wszystkie z nich maja podobny charakter więc tym łatwiej będzie znaleźć wspólne elementy wszystkich wycieczek. 


Dziękuję, że poświęciłeś mi czas Drogi Czytelniku! Będę wdzięczna za udostępnienie linku do bloga w swoich grupach, wśród znajomych. 

Buziaki!

Troszkę jestem niewyraźna. Ale się uśmiecham jakby co!

Komentarze

  1. Uwielbiam Wrocław. Byłam w nim chyba z 5 razy, w tym 2 na cały tydzień. Zawsze polowałam na jak największą liczbę krasnali. Bardzo podobało mi się w Zoo i oczywiście na Rynku <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrocław! Najlepsze licealne wspomnienia 😂 świetne miejsce i świetni ludzie. A pościk rewelacja ✌️

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrocław to chyba najpiękniejsze miasto w Polsce. planujesz w niedługim czasie ponownie tam pojechać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje kochane miasto, studiowałam tam :) Zawsze jak jestem to odkrywam w nim coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz